Szykowałam się do wyjazdu od wczoraj. Ubrałam się w sweterek i jeansy. Zeszłam do stajni. Tam w boksach obok siebie stały moje skarby. Najpierw podeszłam do Trojana i pogłaskałam go, wzięłam marchewkę i przełamałam ją na pół, dałam pół Trojanowi, a drugie pół Bandycie. Przyszedł mój brat. Pomógł mi wyczyścić konie. O 10 konie były już załadowane do przyczepy. Bruno leżał na tylnym siedzeniu. ***2 godziny później***
Zajechaliśmy wreszcie pod akademię.Rafał pomógł mi wyprowadzić Trojana, z Bandytą poradziłam sobie świetnie. Wprowadziliśmy konie do boksów pogłaskałam je czule i wyszłam. Wzięłam smycz Bruno i z trudem wyciągnęłam go z auta.
***5 minut później***
Podeszła do nas jakaś kobieta. Bruno zaczął się na nią rzucać, po wielkiej męczarni poddał mi się. Usiadł koło mnie.
-To ty jesteś Ada Oliviera ?-spytała poważnie
-Da..-powiedziałam
-Twój pokój to numer 7. Jeśli dojedzie jeszcze jakaś dziewczyna, to będziesz mieć z nią pokój. A i załóż lepiej temu psu kaganiec.-powiedziała
-Bo..?! Hę?, no dobra......-powiedziałam
Po chwili pożegnałam się z bratem. Ruszyłam z Bruno do pokoju. Gdy wchodziłam, z pokoju obok wyszła jakaś dziewczyna.
-Cześć !-powiedziałam
-O Hej ! Nowa ?-powiedziała
-Tak- wymusiłam uśmiech
-Oprowadzić Cię?-spytała
-Jasne czemu nie, tylko poczekaj, rozpakuję się-powiedziałam i weszłam do pokoju. Po kilku minutach byłam już przed pokojem
-Tak w ogóle to jestem Ada-powiedziałam
-Ja jestem Ewelina-odpowiedziała dziewczyna
-To chodźmy do stajni-powiedziałam nie wymuszając na sobie uśmiechu
<Ewelina ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz